Wydawać by się
mogło, że podlaska wielokulturowość to taki groch z kapustą – w jednej
klatce sokólskiego bloku spotkać można katolików, prawosławnych i muzułmanów,
powiązanych sąsiedzką przyjaźnią. Parafianie od świętego Antoniego marzą o
pielgrzymce na Grabarkę i bawią się na tatarskich weselach, a ci od Aleksandra
Newskiego przychodzą oglądać eucharystyczny cud. Przepis na udaną wspólnotę
przypomina jednak bardziej wigilijny bigos z fasolą. Gdy wrzuci się
wszystko wymieszane do jednego garnka, potrawa wychodzi rozlazła i do
niczego. Kluczem do sukcesu jest uszanowanie różnic poszczególnych jego
składników i zachowanie ich odrębności. Gotować je należy osobno,
zgodnie z ich specyfiką i połączyć w dostrzegalną z zewnątrz przepyszną
całość dopiero tuż przed podaniem.
Michalina
Januszewska
*
Mówi się, że przez żołądek trafia się do serca. I chociaż to badacz
powinien starać się wkraść w łaski informatora, to zazwyczaj ten drugi uraczy
pierwszego posiłkiem i smakowitą opowieścią. Stół ugina się od przysmaków,
swojska kiełbasa kusi zapachem, a Ty nieszczęśniku bij się z myślami, czy
jakości nagrania bardziej zagrozi szelest worka z chlebem, czy burczenie w
brzuchu.
Wątpliwości, ale nieco innej natury, dosięgają też samych respondentów.
Kością niezgody okazuje się kiszka ziemniaczana. Trudno ustalić wspólną wersję,
na które święta się ją przyrządza, a im dłużej rozmowa się toczy, tym częściej
kiszka ze świątecznego stołu zostaje przeniesiona na ten codzienny. Jak się
okazało, mogą istnieć obok siebie dwie wersje, jedna nie szkodząc drugiej. To
trochę tak, jak z pierogami. Z rodzinnej wigilii znamy te z kapustą i grzybami.
Natomiast Podlasie serwuje nam wersję grzybową i kapuścianą oddzielnie. Nie
trzeba czegoś mieszać, by mogło stanąć razem na jednym stole.
Kaśka Schinkel
*
Jak się pije tu na Wschodzie? W rytm podlaskiej gościnności. Gdy rozmowa
trwa i jest przyjemnie, w końcu pada
propozycja od zachęconego sytuacją gospodarza i współmieszkańców, by skosztować
dobrego trunku.
W czasie pierwszej wizyty, najpierw likier zachwalany jako czysty spirytus. Wszyscy wznoszą
kieliszki na odpowiedni sygnał, równo. W następnym domu miło smakuje cytrynówka…
Kiedy jednak próbuję rozłożyć siły i dopić później, moja rozmówczyni woła do dna. Po chwili, widząc moje wahanie,
zwraca się do męża nie lej już więcej
dziewczyneczce…
Gdy wyłączam dyktafon, dowiaduję się, że samogon przyrządza się w lasach przy księżycu, ale jak ze
śmiechem stwierdza rozmówca tutaj nikt
przecież sam czegoś takiego nie robi…
Barbara
Kwaśniewska
*
Piękny dzień, nasycony kolorami, słońcem, nową wiedzą, śmiechem i dobrym
jedzeniem. Przełamanie stereotypów o muzułmanach okazało się dziecinnie proste,
przynajmniej dla ludzi, z którymi mieliśmy przyjemność się spotkać.
Prócz pokarmu duchowego, nasze ciała również zaznały nie lada uczty, gdy
zostaliśmy uraczeni przepysznym tradycyjnym tatarskim jadłem, w którym nuta
swojskości zmieszała się z niepowtarzalnym smakiem pierekaczewnika, kołdunów, pieremiacza, kibin, halvy, kardamonu i
cynamonu…
Magdalena Kuriata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz